środa, 2 lutego 2011

Freezing inside

CASTLE ON THE HILL

Każdy dom ma swoją historię...A ten pochodzi z roku 1926  i z tego co zdążyłam się dowiedzieć zbudowany on został na uboczu,ponieważ dom ten zamieszkiwała kobieta która uchodziła we wsi za czarownicę...
Dom ten oddalony jest od innych,odizolowany rzeką i wielkim młynem który stoi niedaleko chatki.
Nikt z miejscowych się tam nie zapuszcza,a gdy już tam pójdzie...Ginie bez wieści...

Dlatego też wybrałam się tam razem z rodzicami i moim nieustraszonym psem bojowym,uzbrojona w dwie wielkie walizki obeszłam dom dookoła i okazało się że ktoś wyłamał tylnie drzwi prowadzące do domu...mimo próśb mamy weszłam...W domu było przeraźliwie zimno,o wiele bardziej zimno niż na zewnątrz,jak gdyby po domu przemieszczały się jakieś utrapione dusze,proszące o pomoc.Stare meble,szafy,doszczętnie zniszczone szafki i krzesła...Stare gazety,maski karnawałowe leżące na pozdzieranym parkiecie...Dziura w podłodze prowadząa do piwnic...Tam jednak nie odważyłam się wejść.

...Wychodząc dojrzałam stary,metalowy zegar,na którym ktoś zręcznie wymalował poszczególne godziny na złotawy kolor,zabrałam go z sobą z zamiarem wywiezienia go stamtąd,jednak mama odwiodła mnie od tego pomysłu twierdząc ,że nie powinnam...Nie zabrałam go,jedynie powiesiłam na gwoździu wiszącym nad oknami,dokładnie pośrodku...a potem opuściliśmy to miejsce jak najszybciej...
Jednak pewnie tam jeszcze wrócę z czystej ciekawości i by znów zobaczyć ten przepiękny,choć przerażjący dom...















Rozrzućcie kości
po całej włosći,
To tylko nędzarz,
nikt go nie ugości.
                                                                                                        
                                                                                                 
                                                                                                Tradycyjny wierszyk dziecięcy

3 komentarze: